Najnowsze komentarze
I stało się. 13-tego września dokonało się to co od lat jest twardym punktem internackiej tradycji. Tradycji, która dotyczy młodzieży z klas pierwszych. Tradycji, która jest mocno zakorzeniona w miłości do miasta Gorzów Wielkopolski. Wreszcie, tradycji, która rości sobie uzasadnione prawo do zaszczepienia tej miłości w sercach i umysłach nowych członków internackiej społeczności, żeby nie napisać: internackiej rodziny. Dokonał się tzw. „Spacer po Gorzowie”
Dokonało się więc coś co ma wzbudzić w sercach pierwszoklasistów poczucie przynależności do czegoś…pięknego, metafizycznie wzniosłego. Do bycia ważnym elementem społeczności internatu przy ulicy Woskowej 3. Ale nie tylko. Do bycia, również, członkiem szeroko pojętego środowiska miasta Gorzów. Jego historii, kultury, współczesności. Bo właśnie rozpoczął się czteroletni okres ubogacania młodych umysłów wiedzą, emocjami, ideami, które będzie starało się przekazać im prześwietne grono pedagogiczne naszej, że tak się wyrażę, uniesiony emocjami, Alma Mater.
Ale rozpoczął się też okres, w którym ci młodzi ludzie będą przenikani duchem tego miasta. Będą spotykać się z wieloma przestrzeniami, formami, płaszczyznami, które to miasto będzie im proponowało i uwznioślało. Aczkolwiek i oni sami, swoim duchowym, etycznym czy intelektualnym bogactwem będą to miasto ubogacać.
I aby to wzajemne przenikanie rozpoczęło się według „odwiecznej” tradycji, 13-tego września, wszyscy młodzi ludzie, mieszkający w internacie i rozpoczynający zdobywanie wiedzy w klasie pierwszej, wyruszyli na spacer, mający przybliżyć im to, co nazwać można duchowo-historyczną spuścizną tego miasta. Miasta dumnie noszącego nazwę…Gorzów Wielkopolski.
Schodząc z powyższego, patetycznego tonu, który poniósł piszących w nieznane i niezrozumiałe dla nich rewiry karkołomnych form stylistycznych, należy zwrócić uwagę, że powyższego zadania ( Spaceru po Gorzowie) podjęła się Pani Urszula Kołodziejczak, gorzowski przewodnik o wiedzy, która zawstydziłaby niejedną encyklopedię, czy nawet cały ich zbiór.
Pani Ula oprowadziła naszą grupę, tzn. nas, wychowawców i tych, którzy byli pierwszoplanowymi postaciami powyższego wydarzenia, po Śródmieściu oraz jego najbliższych okolicach. Można więc uznać, że obszar naszej „poznawczej penetracji” był niezbyt rozległy. Jednak ilość informacji, ich jakość i bogactwo zadowoliłoby umysły o największym głodzie wiedzy.
Na przysłowiowy „pierwszy ogień” poszła gorzowska Katedra. Następnie Most Staromiejski, kamienice, których było bez liku, zakamarki, których historie wzbudzały u słuchających dreszcze nieziemskich emocji, pozostałości średniowiecznych murów miejskich, Studnia Czarownic czy Fontanna Pauckscha. Wszystkie te obiekty nie były tylko omawiane. One były, wręcz, dopieszczane wydarzeniami z życia ludzi, którzy tworzyli historię minionych epok naszego grodu.
A główni bohaterowie tworzący dalszy ciąg historii „Spaceru po Gorzowie”? Wszystko, albo prawie wszystko, „mówią” zdjęcia. Ile na nich można odczytać emocji, radości, zainteresowania, zachwytu, zaniemówienia, zamyślenia, wręcz zapomnienia się, niech zostanie słodką tajemnicą pierwszoklasistów.
By trafnie oddać te wszystkie uczucia, ich autor z wielkim zaangażowaniem dwoił się i troił.
Na koniec można śmiało stwierdzić, że tradycji stało się zadość.
AK i AS